Forum Gildia Pain Hunters, Radosne Dzieci Ciemności, Ochrona Środowiska, Eksterminacja Kanadyjczyków Strona Główna

 ZMIANY

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Cezar
G.O.D.



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 0:30, 13 Mar 2006    Temat postu: ZMIANY



Znalazłem ten text w necie i może nie jest taki świetny stylistycznie (piszę zachowując idealnie styl autora i bez poprawek) ale uznałem że gość ma talent i to co napisał jakoś zapadło mi w serce. Pacjent ma po prostu talent. Text jest podzielony na części które wszstkie wpisuję razem i po kolei... miłej lektury. ^^


Nazywam się David i jest wampirem z klanu Gangrel, pochodzę ze średniowiecznej Anglii. Więcej o mnie nie musicie wiedzieć. Moja historia, którą zechce Wam przedstawić sięga ponad 653 lat. Urodziłem się w małej angielskiej wiosce, której nazwy nie ma sensu wymieniać, gdyż nie odnajdziecie jej na żadnej z map, za panowania Edwarda III. Toczona była wtedy "100 letnia Wojna" z Francją.

Zapewne myślicie, ze to kolejna bajka wymyślona przez ułomnego nastolatka, który nie ma co robić! Mylicie się, powiadam Wam, ze to co piszę to nieskalana niczym prawda! Z jednej strony ciekawicie się tematyką Dzieci Ciemności, chcąc wierzyć, lecz nie potraficie. Ale to wasza sprawa. A wiec od początku....

Tylko którego początku?? Życia, czy nie-życia?? Za życia śmiertelnego dorastałem wśród moich rówieśników, zupełnie jak dziś. Mój ojciec był drwalem, a matka szyła ubrania i szaty dla rycerzy. Nie byliśmy ani szlachcicami, ani zamożnymi ludźmi. Żyliśmy z dnia na dzień, chcąc cieszyć się życiem. Mieszkaliśmy w drewnianej chacie, którą wraz z ojcem sami stawialiśmy! Cóż, niedaleko był las, w którym razem z kolegami ganialiśmy się i uczyliśmy się polować. Koło lasu przy jabłonce był grób mojej babci, która zmarła na skutek epidemii, zwanej wtedy "czarną śmiercią". Była to osoba, która mnie wychowywała i wiele nauczyła. Było mi Jej strasznie żal. Często wieczorami przesiadywałem nad grobem, modląc się. W tamtych czasach bardzo wierzono w Boga. Niedaleko sadu jabłoni stała niewielka katedra z cmentarzem. Tam każdej niedzieli odprawiano mszę, a zakonnicy nauczali dzieci czytania i pisania. Lecz nikt nie wspominał młodym o Dzieciach Ciemności. Wszystko zaczęło się pewnej nocy. Usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk jednej z mieszczanek mieszkającej niedaleko sadu. Ojciec wziął widły i poszliśmy zobaczyć co się stało. Zastaliśmy tam kilku chłopów i miejscowych zakonników, którzy odprawiali dziwne rytuały. Przebili kobiecie serce drewnianym kołkiem i odcięli głowę. To co tam zobaczyłem bardzo mnie przeraziło i nie zostawiło obojętnym, w końcu nie na co dzień widzi się takie makabryczne sceny! Tak naprawdę nie wiedziałem po co to wszystko było. Następnego dnia ojciec wyjaśnił mi wszystko na temat Dzieci Nocy, zwanych wtedy "strzygami", ale jak się okazało większość było tylko wymysłem śmiertelnych...

Za kilka dni nadeszła kolej na kolejną ofiarę. Tej nocy poszedłem nad grób babci pomodlić się, nie wiedząc co mnie czeka. Była to wietrzna i bezchmurna noc. Siedząc nad grobem zobaczyłem pod drzewem dziwna postać, niby wysoka, a wyglądem przypominała dzikie zwierzę. Zacząłem uciekać, widziałem tylko zbliżający się cień tej postaci. Gdy zobaczyłem ją w pełnym blasku księżyca wydało mi się, że tylko jakiś żebrak, ale miał dzikie spojrzenie i czerwone oczy! Nagle cicho, pod nosem powiedział: Może by się nadał! Słysząc to jakoś przestałem się trochę bać. Ze strachem zapytałem: Kim jesteś, czego chcesz ode mnie?? Nie usłyszałem odpowiedzi! Po chwili znów zacząłem uciekać przed siebie w panicznym strachu, słysząc tylko szelest liści i wycie wilków w lesie. Myślałem, że Go zgubie wśród jabłoni, jednak był szybszy. Poczułem lekkie ukłucie na szyi, czułem jak krew wypływa mi z żył! Bardzo nie miłe uczycie. Opadałem z sił, lecz On dalej pił, gdy mnie puścił nie miałem siły stać na własnych nogach. Odwrócił się w stronę księżyca i patrząc na niego powiedział do mnie: Jeśli Cię tu zostawię umrzesz jak inni, lecz jeśli zgodzisz się pójść ze mną będziesz Żył Wiecznie! Czułem, że umieram pod tym drzewem, w blasku srebrnego blasku księżyca traciłem wzrok i siły. Resztką sił odpowiedziałem: Nie daj mi tu umrzeć!! Podszedł bliżej, objął mnie i przeciął sobie nadgarstek. Odchylił mi głowę i kazał pić swoją krew. Gdy pierwsza kropla spadła mi na wargi poczułem się niesamowicie, coś w rodzaju zamyślenia, bezczynności! Kończąc, oderwał rękę od moich ust! Zaczęło mnie jakby rozrywać od środka. Zbierało mnie na wymioty, jednak to coś innego. Później pamiętam, że czułem się świetnie. W pierwszej chwili nie dotarło do mnie, ż teraz stałem się Dzieckiem Ciemności. Gdy do mnie o dotarło polubiłem już moje nowe nie-życie. Zachwycałem się urokami nocy. Drzewom i lasom skąpanych w białym blasku księżyca. Dzień spędzałem śpiąc w trumnie razem z nowym Ojcem, gdzieś daleko w lesie w strych ruinach opuszczonego zamku. Podejrzewałem, ze musiał kiedyś należeć do mojego stwórcy Nathiela, bo tak brzmiało Jego prawdziwe imię. Nauczył mnie wszystkiego, abym mógł przeżyć. Pokazał to co było konieczne, zabijać ludzi i pić ich krew. Teraz czas nie miał dla mnie żadnego znaczenia. Ale wiedziałem, ze ze względu na własne bezpieczeństwo i Braci musiałem pozostać w ukryciu. Z nowymi doświadczeniami, przyszły nowe umiejętności( czyli dyscypliny): transformacja, odporność i animalizm. Nathiel wiele mnie nauczył o przeszłości klanu Gangrel, czym się cechuje i innych klanach (ja te klany traktuje raczej jako gatunki wampirów, różniące się wyglądem i umiejętnościami). Kiedy popadałem w szał, czyli w wypadku głodu, lub wyczuwalnego zagrożenia przybierałem postać dzikiego zwierzęcia! Porastałem sierścią, wydłużały mi się kły, rosły uszy! Po prostu stawałem się pół wampirem- pół wilkiem! Coś na podobieństwo wilkołaków, lecz Lupini byli więksi i znacznie potężniejsi!
Dopiero po pewnym czasie zrozumiałem, że bycie wampirem nie jest takie złote jak by się mogło wydawać! Gdy wróciłem do swojej rodzinnej wioski, rodzice mnie nie poznali. Rzeczywiście byłem bardzo chudy i blady. Chciałem cofnąć czas, zacząć wszystko od nowa, ale nie miałem jak! Tęskniłem za domem, bliskimi, kolegami, chciałem dalej bawić się z nimi, lecz.... musiałem być potworem zabijającym niewinnych ludzi i pić ich krew, aby przeżyć! Codziennie, teraz wracałem na noc do domu! Czas leciał. Nathiel dalej zabijał, kapłani odprawiali obrzędy, wieśniacy z pochodniami w nocy wykopywali ciała z grobów. Wiem, byłem tam, robiłem to wraz z nimi. Widząc \"piękne\" domki i ludzkie ciała, ciepłe i soczyste! Chciało mi się płakać! Płakać nad tym co straciłem! W końcu w czasie przemiany miałem tylko 15 wiosen za sobą! Wiedziałem, że będąc za długo wśród śmiertelnych odkryją prawdę, postanowią mnie zabić. Musiałem się wynieść stąd, daleko, bardzo daleko! Tam gdzie nikt mnie nie zna! I tam gdzie się poczuję lepiej... W las- podpowiadało mi dzikie sumienie... Do lasu- tak też postanowiłem! Uciec, schować się przed śmiertelnymi! Stwórca też odszedł, powiedział mi, że umiem już dość, ze muszę sam przeżyć, że życie wampira to samotność i smutek! Ale ja tego nie dostrzegałem jeszcze tak mocno......

End Of Part- One

Change- Zmiany part II of IV

Noc, las, gwiazdy i księżyc. Tylko w tym odnajdywałem swych przyjaciół. Tułałem się po lasach, napadając na pobliskie miasta i wsi. Niekończąca się tułaczka i wędrówka. Czy tak wygląda los Gangreli?? Zapewne wielu. Nie potrzebowałem schronienia. Potrafiłem się "stapiać z otoczeniem" tym samym zapewniając sobie bezpieczny sen i schronienie. Nathiel odszedł pozostawiając mnie samemu. Twierdził, ze nauczył mnie wystarczająco. Często w lasach polowałem jak wilk, pijąc tylko krew zwierząt. Ale nie zbyt smacznej. Opanowałem i wypracowałem sobie własne techniki zabijania, polegające na ciągłym ukrywaniu, inaczej niż niektóre z dzisiejszych wampirów! Zapanowałem nad transformacją w dzikiego zwierza! Mogłem teraz przemieniać się kiedy chciałem. W takiej postaci poruszanie się po terenach zalesionych było wygodniejsze.
Ale to nie koniec. Ile można się ukrywać? Spędzać każdą noc samotnie, z dala od ludzi. Chciałem mieć kogoś przy sobie, kogoś z kim można by porozmawiać, darzyć uczuciem. Ale wiedziałem, że to niemożliwe. Bo któż by w średniowieczu chciał się stać wampirem, gdy bezwzględnie je tępiono i nienawidzono, choć za wiele o nich nie wiedziano. Gdy zawędrowałem do miasta, zazwyczaj spędzałem czas na cmentarzach, gdyż uważałem je za piękne zakątki miasta. Lubiłem mroczną atmosferę. Ale nic nie dorównało by widokowi poruszających się na wietrze kłosów siana, skapanych w bladym blasku księżyca (ach ten księżyc) i ciemnych odcieniach nocy!

Wiele razy nie mogłem pogodzić się z myślą, że oto stałem się potworem nienawidzonym przez świat i ludzi. Próbowałem popełnić samobójstwo, lecz bez skutku. Teraz bardzo żałuję tamtych chwil. Mogłem wrócić do rodziny, do bliskich, być przy nich, nieść pomoc. Dać im to COŚ co również mi było dane, z niewiadomych dla mnie jeszcze powodów. Nie zauważałem upływu lat. Byłem zafascynowany światem, swoimi zdolnościami. Lecz wciąż żyłem jak dziki zwierz. Postanowiłem więcej nie myśleć o przeszłości, tylko zająć się sobą i odnaleźć cele w Nowym Życiu. Byłem młodym, tułającym się chłopcem po ulicach i zamkach dawnych miast. Mijały kolejne epoki nie wnoszące za bardzo nic sensownego do moje Życia. Tak trwało to do bliżej nam współczesnych czasów. Był to rok 1914, okres bardzo burzliwy dla świata i dla mnie samego. Nie wnikałem w politykę państw, oraz nie interesowałem się losami innych. 28 lipca wybuchła I Wojna światowa, zwana później przez wielu Głupią Wojną. Był to największy dotychczasowy konflikt na świecie - ogółem po obu stronach walczyło ponad 65 milionów ludzi. W gruzach legło wiele miast Zachodniej Europy, zwłaszcza te, które znalazły się blisko linii frontu - Ypres, Verdun, Amiens i wiele innych... Dziwne czasy, bardzo niezrozumiałe, ale postęp technologiczny był ogromny. Postanowiłem zgłębić nieco wiedzy, zafascynowany nowymi doznaniami. Czytałem bardzo dużo książek, które wykradałem z pobliskich bibliotek. Rzecz jasna potem je zwracałem.

Coraz bardziej czułem się zmęczony. Coraz częściej zdarzały mi się dziwne sny. W nich powracały wspomnienia z dzieciństwa, oraz coś innego, czego nie rozumiałem. Z czasem te sny zaczęły się nasilać i nie dawały mi spokoju. Musiałem odpocząć od siebie, od innych i od świata. Zasnąłem, w nadziei, że przestaną mnie dręczyć i poukładam sobie myśli w głowie. Spałem nie słysząc odgłosów świata. Lecz...
Obudziły mnie czyjeś głosy. Bardzo ciche, a zarazem bardzo wyraźne. Było to wołanie zagubionej dziewczynki. Wołała swoją mamę i bardzo płakała. Wstałem i to co ujrzałem było straszne. Był to rok 1940. Wędrowałem do nowego kraju. Nieznanego, lecz bardzo dziwnego. Tysiące głosów i jęków śmiertelnych. Była to II wojna światowa, pierwsza była już skończona po 4 latach bezsensownych walk. Wstałem, wygrzebując się z niemieckiej ziemi. Pierwszą ofiarą był jakiś wieśniak przechodzący niedaleko starej szosy, blisko zniszczonego mostu. Czułem się dziwnie. Niebo było bardzo zachmurzone, z oddali słyszałem trzaski piorunów. Szedłem w kierunku nowych granic. Lecz to co ujrzałem w Polsce pozostawiło twardy ucisk w mojej psychice. Hitlerowscy naziści wybijali ludność bez żadnych skrupułów. Przecież człowiek to tylko człowiek. Czy człowiek zabija się jak zwierz? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na te trudne pytanie. Jak się później okazało, owszem. Najbardziej zdenerwowało mnie to, że zabijali "rasy" ludzi którzy nie odpowiadały rasistowskim poglądom Niemców. Robili to w bardzo brutalny sposób. Rozstrzelania, a najgorsze gazowania specjalnych "łazienek". Nathiel uczył mnie czegoś innego. Uczył mnie szacunku do ludzi, jako moich ofiar i tych dzięki, którym ja żyję wiecznie. Również wiele książek poruszało tą tematykę. Godność i moralność przestała obowiązywać w tych czasach. Czyżby nastał Koniec? Nie. Znienawidziłem od tamtej pory naród niemiecki. Czułem, że muszę coś zrobić. Zostałem nawet złapany w nocy przez Gestapowców, na jednej z ulic większego miasta (będącego Warszawą, jak się później dowiedziałem). Mówili coś o dokumentach i łepkach z "podziemia". Zabrali mnie do ich siedziby, gdzie miałem być rozstrzelany wraz z innymi cywilami. W sumie było nas wtedy 6 osób. Staliśmy pod murem patrząc na lufy wrogich karabinów. Wszyscy byli bardzo przerażeni, prócz mnie. Dwóch żołnierzy oraz oficer, być może jakiś generał z bardzo głupim wyrazem twarzy bacznie przyglądali mi się w każdej sekundzie tego zdarzenia. Padł pierwszy strzał. Raniony śmiertelnie w piersi starszy człowiek upadł na ziemie bez większego szumu. Następnie wycelowano w bardzo wystraszoną matkę wraz z małą dziewczynką. Widziałem strach i łzy tego dziecka. Pytanie: Dlaczego? Z jakiego powodu? Najpierw zabito jednak kolejnego starca i chyba jego młodego wnuczka. Nie odrywałem wzroku od płaczącego dziecka przytulanego przez swoją matkę. Zrobiło mi się żal! Dopiero wtedy zrozumiałem co znaczy prawdziwa, człowiecza miłość. Nie mogłem pozwolić na śmierć kolejnych niewinnych. Stałem, zapatrzony w dal. Padły kolejne strzały w kierunku matki i dziewczynki. Zasłoniłem ich własnym ciałem. Pierwszy nabój trafił w czoło, a drugi pod żebro. Nie poczułem za bardzo tego. Matka stała unieruchomiona, jakby wryta w ziemię. Po chwili padł następny strzał w moim kierunku. Nic. Strach i osłupienie. Czerwone oczy. Krew. I już było po dwóch żołnierzach. Generał błagał o litość. Czy zasłużył na nią? Na pewno nie. Ale nie zabiłem go od razu. Musiałem wiedzieć coś. Jedno musiał mi wyjaśnić. Dlaczego? Prześladowania, oto odpowiedź. Wybijano żydów i cyganów. A jedno z podań głosi że Gangrele wywodzą się rodu cygańskiego. Zabiłem także i tego dowódcę. Ocaliłem matkę wraz z tą dziewczynką. Pomogłem im uciec za granicę. Starsza kobieta dała mi w podzięce za uratowanie życia jej i córce mały krzyżyk. Poczułem nagle Coś we wnętrzu mnie, coś czego nigdy wcześniej nie czułem. Zabrałem podarunek i odszedłem w nieznane...

End of Part II

Change- Zmiany Part III of IV (w fazie retuszu- prawie gotowe)

Tamte czasy minęły już bezpowrotnie. Mimo to zostawiły trwałe wspomnienia, nie zawsze te dobre. W końcu całe życie człowieka to tylko wspomnienia, cokolwiek by nie zrobił i tak pozostanie to tylko wspomnieniem, niczym innym. Największym zdumieniem dla mnie było wynalezienie kinematografii. Pamiętam jak wybrałem się w Niemczech do kina na doskonały film Nosferatu: eine Symphonie des Grauens Friedrich`a Wilhelm`a Murnau na podstawie powieści Bram`a Stockera.

Film który na bardzo długo zapadł mi w pamięć. Do dziś jest okryty rąbkiem tajemnicy. Lecz to co do mnie bardzo uderzyło to potrzeba miłości. Każdy wampir żył dawniej w samotności pozbawiony takiej możliwości. Lecz dziś jest zupełnie inaczej. Tak wiele nastolatków poszukuje w internecie wiedzy i informacji na Nasz temat. Lecz nie zawsze do końca rozumieją ten odmienny świat. Nie rozumieją, że ciągłe życzcie w cieniu, polowanie w ukryciu, ciągłe chowanie się od świata i samotność, potworna samotność którą coraz ciężej znieść to niezbyt przyjemne chwile. Później nakręcono bardzo wiele tanich i lipnych horrorów, które straszyły przyszłe pokolenia. Dziś raczej śmieszą i są odpychane w zapomnienie, jak My sami. Mało przecież kto wierzy w zjawiska paranormalne i zwłaszcza wampiry, wilkołaki i resztę "dzieci szatana". Ale są też tacy co nie tyle wierzą, co są światkami działalności sił nieczystych. Należą do wyjątków, zwykle wyśmiewanych przez społeczeństwo. Dzisiaj w naszym świecie jest zupełnie inaczej. Wampiry nie są już samotne. Tworzą bardzo dobrze zorganizowane klany, własne społeczeństwa i zasady według których ściśle postępują. Świat bardzo zmienił się od "głupich" wieków. Ogromny postęp technologiczny zatarł najbardziej widoczne ślady pomiędzy wampirami i zwykłymi śmiertelnikami. Lasy ustąpiły miejsca metropoliom miejskim, czasami bardzo tęsknię za starymi widokami, tych którymi napawałem się przez wieki siedząc na drzewach i patrząc w dal.
Teraz nie ma podziału na dobrych i złych. Ciężko ocenić czy zmiany na tym świecie podążają w dobrym kierunku. Nie chcę wracać do tematu obu wojen światowych bo bardzo mnie ten temat drażni. Lecz wojny były od początku historii człowieka i będą towarzyszyć mu, aż do końca. Człowiek na przestrzeni wieków bardzo się jednak zmienił.

Ja się już przyzwyczaiłem do życia w zatłoczonych miastach. Od tamtej pory mieszkałem w największych miastach Polski. Nie zostaję na długo w jednym miejscu, ponieważ nie leży to w mojej naturze. Świat jest bardzo duży, a ja mam wystarczająco czasu, aby go pomału zwiedzać. Pewnego wietrznego wieczoru, w roku 2003 przechadzałem się po podmiejskim parku, gdy zauważyłem jak kilku dupków w kapturach zaczepia dziewczynę, która była w moim wieku. Wracała do pobliskich bloków. Zaczepiali ją, a potem doszło do szarpaniny. Chyba chodziło im o pieniądze, na których brak ja nie narzekałem niestety. Dziewczyna zaczęła wołać o pomoc. Zauważyli mnie spoglądającego z pobliża. Jeden z nich coś szmerał pod nosem. Powiedzieli żebym stąd spier****ł, bo może mi się stać krzywda. Lekko się uśmiechnąłem i podszedłem nieco bliżej. Jeden z nich ruszył w moim kierunku, reszta trzymała dziewczynę. Ona przyglądała mi się ze wątpieniem. Wyczułem, że coś nie gra. Pod kapturem zobaczyłem szpetną twarz i wystające zęby. Pierwsza myśl to: Nosferatu. Ale tutaj? I we trzech razem na polowaniu? Mistrzowie kamuflażu z dawnych czasów dali się tak poniżyć? No cóż, aby nie przerazić dziewczyny pokonałem ich w walce, starając się nie używać gniewu, ani przemiany w zwierzę. Nie byli dla mnie zbyt wymagający. Szybko uciekli, widząc, że nie jestem zwykłym śmiertelnikiem na jakiego wyglądam. Podszedłem do roztrzęsionej dziewczyny, zapytałem: Nic Ci nie jest? Odparła, że nie, zwykle nie wraca tędy od przyjaciółki, ale dobrze że byłem w pobliżu bo mogło się to wszystko źle skończyć. Dziewczyna była nietuzinkowej urody. Długie blond włosy, 174 cm wzrostu i niesamowity wdzięk osobisty. Spodobała mi się bardzo. Przedstawiła się, jako Sylwia. Odprowadziłem ją do domu i zaproponowałem spotkanie jutrzejszego wieczoru. Z początku nieśmiała, zgodziła się. I tak ruszyłem w dalszą część miasta. Doszedłem, aż do jego drugiego końca. Przy okazji natknąłem się na jednego mężczyznę, którego pozbawiłem nieco krwi. Musiałem być na jutro przygotowany, aby przypadkiem nie zdradzić swojej natury. Na drugi dzień zaraz po zmierzchu wykopałem się z ziemi, i ruszyłem do pobliskiego sklepu z ciuchami. Wybiłem szybę i zdobyłem nieco bardziej modnych rzeczy na siebie. W drodze przez park posiliłem się obficie i zmyłem z twarzy ślady krwi. Rannego i słabego pijaka położyłem na ławce, jakby spał. Odzyska siły, nic mu nie będzie... Raczej, chyba że nie przetrzyma takiego ubytku krwi. Gdy dochodziłem do bloków, ona czekała już przy ławce. Ruszyliśmy. Powiedziała że musi być w domu przed 22.00. Poszliśmy pod pobliski kościół, gdzie rozmawialiśmy bliżej o sobie, naszych marzeniach i pragnieniach.

Czułem, że mimo to coś w sobie dziewczyna skrywa. Odprowadziłem ją i pokazała mi gdzie mieszka. Ja odrzekłem, że też mieszkam niedaleko. Koło północy wszedłem po ścianie budynku na III piętro i czekałem "przylepiony" do ściany obok Sylwii okna. Tak siedząc na gzymsie rozmyślałem nad dalszym losem swoim i całego świata. Tak mijały kolejne dni. Sylwia dostała w prezencie na urodziny małego pieska spaniela, z którego ogromnie się cieszyła. Lecz wiosennej nocy wracając do mojej kryjówki zauważyłem kilku z tych chłopaczków. Przybrałem postać pół-wilkołaka i schowałem się w najbliższych krzakach, gdyż pod taką postacią jest bardzo mało prawdopodobne, aby mnie wyczuli. Wsłuchując się w ich ochrypły głos dowiedziałem się, że trzymają kogoś w kanałach, a ich następną ofiarą ma być właśnie młoda dziewica z rozkazu ich księcia, o ile można go tak nazwać. Domyśliłem się, ze chodzi o Sylwię. Niestety miałem rację. Została uprowadzona następnego dnia zaraz po szkole, gdy była na spacerze z psem. Nie mogłem pozwolić na kolejną stratę osoby na której mi zależy. W tej samej chwili rozpoczęła się moja prywatna wojna. Nie wiedziałem jakie mam szanse w starciu z księciem Nosferatu, ale nie miałem wyboru. Jednak cuda dzisiejszej techniki nie pozostawiają nic do życzenia. Jeszcze tej samej nocy skompletowałem swój własny arsenał. Kupiłem, a raczej niekiedy ukradłem wiatrówki. Kupiłem także samurajski miecz, który dobrze naostrzyłem. Przypomniał mi się w tym momencie film "Blade". Wystrugałem kilka kołków z osiki, w razie nagłego ataku. Mimo iż nie zabijają, przebite nimi serce wampira unieruchamia go całkowicie. Musiałem rozpocząć poszukiwania. Akurat złożyło się, że odnalazłem przypadkiem jednego z Nosfich. Złapałem go i wyciągnąłem siłą wszystkie potrzebne mi informację. Krew młodej dziewczyny jest im potrzeba aby wskrzesić starożytnego wampira, którego imienia nie podał. Niestety ta noc była jego ostatnią. Rozmyślając przy pełni księżyca przykrytej nieco miejskimi zanieczyszczeniami wyczułem czyjąś znajomą obecność.
Nathiel- krzyknąłem, jednocześnie obracając się w tył. Stał przede mną Mój Mistrz. Gotowy na wojnę?- zapytał, a za jego plecami ukazała się garstka innych wampirów. To moja wojna, zrobię tak jak zadecydowałem- odparłem, zdziwiony i zarazem ucieszony widokiem starego przyjaciela. Nie musisz walczyć sam- odparł Nathiel. Oto kilku z moich dawnych przyjaciół: Ilshu- jeden ze starożytnych wampirów, Balih- syn Bahina, bliżej znany jako pogromca wilkołaków na wschodzie, oraz Tizkar- wiejski chłopak, z podobną historią do twojej. Tak więc szykowało się coś bardziej przerażającego niż sądziłem. Tizkar oznajmił mi, że również pochodzi z średniowiecza, lecz ze Szkocji. To co tutaj ma się wydarzyć, nie pozostawia im wyboru, bowiem Nosferatu próbują wskrzesić swojego dawnego mistrza, założyciela klanu, przeklętego przez Ojca wszystkich wampirów Kaina. Ci akurat są odszczepieńcami, należącymi do Sabbatu. Dlatego trzeba ich jak najszybciej odnaleźć i unicestwić, a ja miałem w tej historii odegrać znaczącą rolę. Takie było moje przeznaczenie. Zostałem wybrany przez starożytnych. Lecz co miałem uczynić, tego na razie nie wiedziałem...

Change- Zmiany Part IV of IV (szukam wspomnień...)

Wiosenny wieczór. W mroku własnej komnaty o bladym blasku płomienia świecy piszę słowa, które być może kiedyś zostaną odczytane. Zapisuję je jako przestrogę dla przyszłych pokoleń o Szatanie, który nawiedza te ziemie, o chorobie, o śmierci która tak dotyka każdego z nas. Choć nie wolną mi o tym, ani mówić, ani pisać tylko spisanie własnych myśli może dać mi ulgę na sumieniu. Wiem, że tym samym narażam się Bogu oraz wszystkim moim braciom. Muszę na tej karcie wyjawić kilka prawd, o strzygoniach ( tak dawniej nazywano wampiry). Studiując dawne legendy i mity, oraz słuchając opowiadań starszych chłopów poszukuję wiedzy na temat Synów Szatana, Dzieci Nocy. Niekiedy, ostatnio coraz rzadziej zdarzają się krwawe mordy na ludziach z pobliskiej wioski. Mieszkańcy obwiniają za to strzygi, pół -człowieka pół- nietoperza. Kim, że są te stworzenia? Pojawia się takie o to pytanie. Według tego co mówią kmiecie są Złem, Synami Szatana. Nieśmiertelni krwiopijcy, którzy aby przeżyć muszą wysysać krew z żywych istot, najczęściej młodych niewiast. Polują tylko w nocy. Dzień spędzają ukryci w ziemi, zakopani. Niekiedy ludzie z wioski odkopują zmarłych z grobów, aby szukać dowodów na ich istnienie. Jeśli zwłoki, któregoś z mieszkańców nie mają śladów rozkładu, bądź wargi są pokryte krwią świadczy to o tym, że dana osoba jest upiorem. I tutaj zaczyna się cała seria dziwacznych obrzędów. Odcina się głowę takiej osobie i kładzie między kolanami, bądź przebija język cierniem, także przebija się serce osikowym kołkiem, lub też obraca się zmarłego tak aby wgryzł się w ziemię. Wszystko po to aby uwolnić potępioną duszę z tego ciała. Upiory nie chorują, nie umierają. Są jak zwierzęta, działają instynktownie. Sieją paniczny strach wśród nas. Choć wyglądają jak człowiek nie są czymś co da się opisać ludzkimi słowami. Legendy głoszą, że osoba zabita przez strzygę również stanie się mu podobna. Siódmy syn, siódmego syna jest skazany na tą straszliwą klątwę, jak również osoba z nadmiernym owłosieniem, rodzące się z zębami i włosami, zabójcy i złodzieje. Ile z tego jest prawdy nie wiem. Modlę się, aby Bóg miał nas wszystkich w opiece. Dzwony biją w katedrze, już późna noc nastała. Przez niewielkie okno w mojej sypialni widać niebo pełne gwiazd, oraz blady księżyc, który rozświetla widok na sad jabłoni widoczny nieopodal. Tu pragnę zakończyć spisywanie swoich myśli, ponieważ boję się dalej rozmyślać nad tym straszliwym tematem. Muszę ukryć ten tekst, tak aby przynajmniej przez kilka wieków nie był odczytany. Ukrywam go więc zaszywając w okładce jednej z biblii, którą właśnie ukończyłem pisać..

Tekst datowany na rok 851. Napisany przez anonimowego zakonnika. Przetłumaczony z łaciny na współczesny język. Pochodzenie nie znane.



Teraz już i wy poznaiście tę jakże mroczną historię... a takze coś jeszcze... bo widzicie... ludzie którzy znaleźle opowieść w tejże księdze zostali w krutkim czasie zamordowani... nikt nie wie przez kogo ani jak. Po prostu równy rok po odkryciu poszli spać i już nigdy się nie obudzili... Twisted Evil [/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Swamp
Admin



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 21:21, 24 Mar 2006    Temat postu:

Pomysł całkiem niezły, wykonanie niestety odrobinę gorsze. Często rażą niefortunne określenia np. "Poczułem lekkie ukłucie na szyi, czułem jak krew wypływa mi z żył! Bardzo nie miłe uczycie.". Czy w środku nocy, kiedy jakiś potwór, o którym słyszałeś tylko z legend pije twoją, krew określiłbyś to jako niemiłe uczucie? Do tego dochodzą powtórzenia, ale to się nie liczy. Czasem wkrada się też kicz i inne błędy logiczne. Poza tymi błędami przyznać trzeba, że pomysł jest całkiem niezły i gdyby autor popracował nad tym nieco, więcej na pewno wyszłoby coś całkiem niezłego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cezar
G.O.D.



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 13:56, 25 Mar 2006    Temat postu:

tak ale i tak nie jest tak strasznie tragiczne. gość napisał to jakiś czas temu (chyba z kilka lat) teraz byłem na jego blogu a tam z powodzaniem wraz z kilkoma kumplami prowadzi świetną opowieść o młodym skrytobójcy osadzoną w realiach polski w XXVIIw po zagładzie nuklearnej. To jest dopiero niezłe narazie tworzy 2 rodział o ile nadal się trzyma tej koncepcji ale ogólnie jest całkiiem ciekawe stronkę podam za jakiś czas bo teraz muszę mieć dojście do swoich zakładek:/ od razu mówię że moja następna postać będzie się nazywała Death Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Swamp
Admin



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 16:10, 25 Mar 2006    Temat postu:

To istotnie może być ciekawe (czuć, że chłopak czytał Mroczną Wieżę Stephena Kinga). Koniecznie podaj adres.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jakob
Pain Hunter



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Nie 13:30, 26 Mar 2006    Temat postu:

kurna ci o mocznych wiezach....... LŚNIENIE RULEZ!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Swamp
Admin



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 15:41, 26 Mar 2006    Temat postu:

Jakbyś czytał, to byś natychmiast poznał podobną treść. MROCZNA WIEŻA RZĄDZI!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cezar
G.O.D.



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 16:31, 27 Mar 2006    Temat postu:

hehe... spoko [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasterz Upiorów
Węszyciel



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:07, 11 Kwi 2006    Temat postu:

Cezar napisał:
tak ale i tak nie jest tak strasznie tragiczne. gość napisał to jakiś czas temu (chyba z kilka lat) teraz byłem na jego blogu a tam z powodzaniem wraz z kilkoma kumplami prowadzi świetną opowieść o młodym skrytobójcy osadzoną w realiach polski w XXVIIw po zagładzie nuklearnej. To jest dopiero niezłe narazie tworzy 2 rodział o ile nadal się trzyma tej koncepcji ale ogólnie jest całkiiem ciekawe stronkę podam za jakiś czas bo teraz muszę mieć dojście do swoich zakładek:/ od razu mówię że moja następna postać będzie się nazywała Death Razz


Witaj Cezar Smile Jako autor Detha jestem winny sprostowanie . Tekst który zamiesciłes w pierwszym poscie tego topicu nie ejst mojego autorstwa (co tak mozna zrozumiec po twoim drugim poscie)
Detha głównie pisze sam z doskoku z przyjaciółką Vecci (tudziez goscinnie była dobra znajoma notabene z wawy -Gosiek) ... Tak wiec kilku kumpli tylko to czyta ... teraz ztoba ,za co dzieki i za twoje uwagi Smile

Porozgladam sie tutaj Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cezar
G.O.D.



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 9:58, 12 Kwi 2006    Temat postu:

W takim razie przepraszam za wprowadzenie w błąd... Sam najprawdopodobniej zostałem w takim razie oszukany gdyż osoba będą ca autorem tego tekstu podała mi link na twoją stronę dając do zrozumienia jakby to była jego... Jeśli kogokolwiek obraziłem podaniem błędnych (bądź nawet sprzecznych i uwłaczających) informacji to przepraszam. :p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasterz Upiorów
Węszyciel



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:05, 12 Kwi 2006    Temat postu:

Wdzieczny bede Cezarze jak przypomnisz sobie adres do tamtej osoby Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cezar
G.O.D.



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 10:06, 12 Kwi 2006    Temat postu:

z pewnością gdy tylko sobie przypomnę dam ci znać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Gildia Pain Hunters, Radosne Dzieci Ciemności, Ochrona Środowiska, Eksterminacja Kanadyjczyków Strona Główna -> Twórczości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin